BOHATERSTWO – ROZWAŻANIA DLA POLSKIEJ MŁODZIEŻY
Wielkim był dla Polski świt 14 i 15 sierpnia 1920 r. Żyje on w wspomnieniach starszego pokolenia a młodszym przekazany został jako najpiękniejsza spuścizna. Wielkie, bohaterskie dni zwycięstwa narodu polskiego nad czerwonym szatanem Wschodu. Wraz z pamięcią tych dni zostały zapisane złocistymi zgłoskami w naszej historii dwa imiona bohaterów, którzy swym bezgranicznym poświęceniem przyczynili się do odwrócenia klęski a do zwycięstwa nad nieprzyjacielem. Jednym z nich to kapitan Stefan Pogonowski.
Załamała się nasza linia obronna...
Nieprzyjaciel straszną, niszczycielską lawiną zbliżał się do stolicy państwa.
O świcie dnia 15 sierpnia zabiegł mu drogę na polach pod Radzyminem batalion 28 pułku, którym dowodził kapitan Pogonowski. Wywiązuje się nierówna walka kilkuset ludzi z tysiącami bolszewickich żołnierzy.
Szereg ataków na bagnety... Topnieje garść bohaterów, ale i wróg zdumiony cofa się pospiesznie.
Dowódca jest wszędzie. Porywa żołnierzy potęgą bohaterskiej duszy, która przysięgła służbę ojczyźnie do ostatka.
Po kilkugodzinnej bitwie, prowadząc szósty atak na bagnety, pada rażony śmiertelną kulą wroga. Nie myśli jednak o sobie, oddany sprawie i życiu swoich ukochanych żołnierzy.
Większej nad tą miłości żaden nie ma: aby kto duszę swą położył za przyjaciół swoich (J 15,13), a iż On duszę swą za nas położył i myśmy powinni kłaść dusze za braci (1 J 3,16).
Konając, powierza dowództwo innemu oficerowi, upominając go słabnącym głosem: „Pamiętaj, abyś mi ludzi nie wygubił”.
A gdy już wszystko co miał na ziemi oddał Ojczyźnie i pozostawał mu jeno Bóg, przyzywa ks. kapelana, swego przyjaciela: „Pomóż mi nawiązać kontakt z niebem”, i gdy przyjął kapłańskie rozgrzeszenie, jako duch jaśniejący stanął przed tronem Bożym.
Batalion legł pokotem, ale wróg nie odważył się iść dalej.
Ciała żołnierzy przygarnęła matka-ziemia, a dusze:
Przed tron ich powiódł Boski,
Jasny Rycerz Pogonowski
(z wiersza Kornela Makuszyńskiego)
Wigilia Matki Boskiej Zielnej... Godzina 3-cia po północy...
Znużona całodziennym, uciążliwym. marszem, drzemie garść żołnierzy przed bitwą. Pierwsza i druga kompania 36 pułku, przeważnie młodzi chłopcy, harcerze, uczniowie gimnazjów.
Przed dwoma dniami opuścili Warszawę. Prowadził ich młody ks. prefekt., kapelan Ignacy Skorupka. Nagle wróg uderzył...
Idą całe półki...
Ogniem karabinów maszynowych zmiotą młodziutką tyralierę...
Wybuchami pocisków strwożą serce i wytrącą bagnet z chłopięcej dłoni. Kompania się miesza i ustępuje z pola walki...
Ale nie ustąpi ksiądz kapelan. Widać we mgle poranku biegnącą postać w czarnej sutannie, z ramion mu spływa kapłańska stuła a we wzniesionej ręce krzyż.
Szatana nie zmoże się bagnetem, jeno czystą, Pana Jezusową wiarą. Nienawiść zwycięży się tylko ogromem ofiarnej miłości.
I zmogły się te dwa odwiecznie wojujące ze sobą światy: Boga z szatanem. Świat krwawego komunizmu, z duszy żydowskiej wyrosłego, z duchem narodu, który się przedmurzem chrześcijaństwa nazywał.
Wróg trajkocze piekielnym grzechotem kulomiotów i błyska stalą bagnetów,
a ksiądz kapelan Skorupka biegnie naprzód
z wizerunkiem Ukrzyżowanego w dłoni i z modlitwą,
co do tronu Bożego ulata:
Serdeczna Matko, Opiekunko ludzi...
I legł cicho na rżysku ksiądz kapelan Skorupka i skrwawioną piersią osłania polską ziemię. Duchem swoim porywa żołnierzy, przeobraża ich w bohaterów i rzuca do walki na zwycięstwo.
ks. Stanisław Tworkowski, Warszawa, styczeń 1938 r.